Lądowanie
nie było dla mnie najprzyjemniejsze, ponieważ skurcze w żołądku i odruchy
wymiotne nie mogły poczekać jeszcze chwilę, tylko właśnie teraz musiały
powrócić. Kiedy stałam już z walizkami przed wejściem i czekałam na taksówkę
czułam się, jakbym zaraz miała zemdleć i od bliższego spotkania z kostką
brukową ratował mnie tylko mocny uścisk Dawida na wysokości bioder. Kiedy
wreszcie nadjechała taksówka od razu zostałam do niej wepchnięta. Podałam adres
hotelu.
Pół
godziny później już się w nim meldowaliśmy. Kiedy tylko dostałam elektroniczny
kluczyk od razu pognałam w kierunku pokoju. Puściłam rączkę walizki, która
bezwładnie opadła na podłogę i uderzyła w nią z hukiem. Nie zwracałam na to
uwagi, tylko pośpiesznie udałam się w kierunku toalety z wiadomych przyczyn.
Godzinę później leżałam już z workiem lodu
na głowie i obserwowałam idealnie biały sufit. Jeszcze chyba nigdy aż tak mną
nie pomiatało. Każdy, nawet najmniejszy dźwięk, czy poruszenie, wydawało mi się
cztery razy mocniejsze, niż jest w rzeczywistości. Chciałam zabić każdego
ptaka, który siadał na parapecie i śpiewał. W aktach desperacji rzucałam małymi
poduszkami w okno. Miałam ich dookoła siebie całkiem sporo, więc powinno mi
wystarczyć, dopóki te pieprzone stworzenia nie pójdą spać. Chciałam umrzeć,
jakie to byłoby piękne w tym momencie nic nie czuć.
Usłyszałam pukanie do drzwi, które po
chwili się otworzyły. Stały w nich Noela i Sandra. Obie z szerokimi uśmiechami
na twarzach. Albo mi się wydawało, Abo niesamowicie bawił ich mój aktualny
stan. Obrzuciłam je nienawistnym spojrzeniem. Ale zaraz sobie na nich użyję.
-
Jeżeli przyszłyście się ze mnie pośmiać, to do niewidzenia. – warknęłam niezbyt
uprzejmie. No, ale ludzie! One najnormalniej w świecie przyszły się ze mnie
ponabijać! Bez przesady, ja tutaj umieram.
-
Spokojnie, przyszłyśmy powiedzieć, że idziesz z nami na przymiarkę sukienki dla
druhny. Przypominam, że nie możemy czekać, ponieważ już za dwa dni ślub. –
oznajmiła Noela. Przewróciłam oczami.
-
Dzidziuś nigdzie nie chce się dzisiaj wybrać. – powiedziałam, zanim zdążyłam
się ugryźć w język. Popatrzyły na mnie zdziwione.
-
Ja wiem, że z tobą jak z dzieckiem, ale nigdy nie lubiłaś, jak zwracaliśmy się
do ciebie per dzidziuś. – stwierdziła zdziwiona Sandra. Popatrzyłam na nią, jak
na kretynkę. – Zaraz, zaraz. – mruknęła pod nosem. Oczy powiększyły jej się do
wielkości, przypominającej pięciozłotówki, a ta twarz wkroczyło jeszcze większe
zdziwienie.
Pisk, jaki dało się teraz słyszeć w
pomieszczeniu można porównać do wybuchu bomby. Obie darły się i skakały, jak
wariatki, którymi i bez tego są. Nie myślałam, że tak trudno będzie im
skojarzać fakty, ale czego ja się mogłam po nich spodziewać. No właśnie, kiedy
są razem to można porównać je do jakichś postaci z kreskówki, które niczego nie
biorą na poważnie i wydurniają na każdym możliwym kroku. No, ale w końcu
właśnie za to je pokochałam.
-
No, ale trzeba przyznać, że tatuś dzidziusia też całkiem przystojny. –
stwierdziła w pewnym momencie Sandra. Zmarszczyłam czoło, nie rozumiejąc, o co
jej tym razem chodzi.
-
Zgadzam się. Całkiem przystojny blondyn. – dopowiedziała Noela, po czym obie
pomachały znacząco brwiami.
Na początku zupełnie nie wiedziałam,
co mam zrobić. Patrzyłam na nie rozszerzonymi do granic możliwości oczami zastanawiając
się, czy one tak na serio, czy bardziej w żartach. Po kilkunastu sekundach
ciszy wybuchłam niepohamowanym śmiechem, zwijając się na łóżku i co chwilę
jęcząc „Ała” oraz zaciskając ręce nad brzuchem. Ja nie mogę. One na serio
pomyślały, że ja z Dawidem. Jak na komendę w wejściu do pokoju pojawił się
wcześniej wspomniany mężczyzna. Jego widok sprawił, że moje rozbawienie wzmogło
się kilkakrotnie. Dopiero po około pięciu minutach udało im się mnie uspokoić.
Chociaż to bardziej była inna potrzeba – rzygu, rzyg. Coś pięknego, a za darmo.
Szkoda, że moje wnętrzności tak bardzo na tym cierpią.
Oczywiście dziewczyny i tak wyciągnęły
mnie, żeby przymierzać pieprzone sukienki, więc już od godziny czekam na moją
kolej, siedząc na jednym z krzeseł w jakimś salonie ślubnym. Szczerze
powiedziawszy czuję się bardzo dziwnie z myślą, iż kiecka opnie mnie w tym
stopniu, że będzie widać lekko zaokrąglony brzuch. Wszystkie dziewczyny w
towarzystwie są idealnie szczupłe, a ja co? No właśnie. Westchnęłam ciężko,
podnosząc się z siedzenia i udając w kierunku przymierzalni. Tak, jak myślałam
przed wejściem tutaj – zamek nie chciał się dopiąć i choćby nie wiem, jak
krawcowa się starała, jej wysiłek za każdym razem schodził na marne. Kobieta
zapewniała, że do jutra na pewno wyrobi się z poszerzeniem jej, ale sam fakt,
że aż tyle przytyłam mnie załamał.
Siedziałam w swoim pokoju, rozmawiając
z Dawidem o wszystkim i o niczym. Głównym tematem był jednak ślub Noeli,
którego on nie mógł doczekać się bardziej niż ja. Doprowadzał mnie tym do
pojedynczych wybuchów śmiechu, które bardzo szybko udawało mi się
powstrzymywać, kiedy obrzucał moją osobą morderczym spojrzeniem. Spojrzałam
przez okno, które wychodziło na duży odkryty basen. Wytężyłam wzrok, widząc
znajomą sylwetkę. Kierowana jakimś dziwnym impulsem podeszłam do niego i
zaczęłam przyglądać się piłkarzom, którzy bawili się w wodzie, jak małe dzieci.
Wśród nich był on. Jednak spokojniejszy, niż go pamiętam. Splotłam ręce na
wysokości piersi i spuściłam głowę. Teraz, kiedy zobaczyłam go po kilku
tygodniach rozłąki zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo mi go brakuje.
Westchnęłam ciężko, kiedy poczułam, jak przyjaciel przytula się do moich
pleców.
-
Może powinnaś z nim porozmawiać. – powiedział cicho, odkrywając na kim jeszcze
kilka sekund temu spoczywało moje spojrzenie. Po moich plecach przeszedł dziwny
dreszcz. Pokiwałam przecząco głową, odwracając się w jego stronę.
-
Jestem na to za słaba. – powiedziałam, spuszczając wzrok i wpatrując się w moje
bose stopy. Dlaczego w takich momentach są najbardziej interesującą rzeczą na
świecie? – Pewnie pierwsze, co bym zrobiła, to palnęła jakąś głupotę, której
później na sto procent bym żałowała. – dodałam, wymijając go i rzucając się na
łóżko. Chyba zrozumiał, że chcę być teraz sama, ponieważ usłyszałam delikatne
zamknięcie drzwi. Nie dane mi jednak było długo myśleć, ponieważ zmorzył mnie
sen.
Następny dzień był najgorszym koszmarem,
jaki mnie dotąd spotkał. Już o godzinie szóstej do pokoju wpadła uhahana Noe z
informacją, że krawcowa do niej zadzwoniła, że mamy przyjechać na ponowną
przymiarkę. Nie protestowałam wiedząc, ile sprawia jej to radości i szczęścia.
Pojechałyśmy, zmierzyłam i okazało się, że jest wręcz idealnie. Później
dziewczyny wyciągnęły mnie do obejrzenia sali, w której ma odbyć się wesele.
Była ogromna, a kolorystyka ozdób utrzymana została w biało – fioletowych
barwach. Zastanawiam się, jak wygląda suknia ślubna Nunez Rosy. Wszystkie
dziewczyny zapewniają mnie, że jest niesamowita, ale to stwierdzenie jakoś za
bardzo nie pobudza mojej wyobraźni. Potem działo się jeszcze wiele innych
rzeczy, w których oczywiście bez słowa sprzeciwu musiałam uczestniczyć, bo
tylko a znam się na wszystkim. Akurat. Jakbym ich nie znała, to w cale nie
domyślałabym się, że chcę trzymać mnie jak najdalej od Benzemy. Nie mam im tego
za złe, a nawet wręcz przeciwnie – dziękuję Bogu, że te dwie wariatki były aż
tak bardzo pomysłowe. Jak już wcześniej wspominałam – nie zniosłabym rozmowy z
napastnikiem i najprawdopodobniej już na początku powiedziała coś, czego
później bym żałowała. Nienawidzę tego uczucia. Snujesz się, jak jakiś cień i za
wszystko obwiniasz swoją własną osobę.
Równo o godzinie dziewiętnastej do
mojego pokoju wpadły wszystkie dziewczyny z informacją, że idziemy na wieczór
panieński. Nie chciało mi się, ale ni byłam im w stanie odmówić. To znaczy na
początku próbowałam, ale zaczęły mówić, jak bardzo skrzywdzę tym Noelę i sprawię
jej niesamowitą przykrość. W takiej sytuacji nie byłam w stanie zrobić nic
innego, jak kląć na pieprzone poczucie winy i sumienie oraz iść wymęczyć się
przez kilka godzin. No, ale czego się nie robi dla najlepszych przyjaciół.
Ubrałam na siebie luźną, letnią
sukienkę i wyszłam z pokoju, gdzie czekały już na mnie dziewczyny. Uśmiechnęłam
się delikatnie, zamykając drzwi. Mam nadzieję, że Dawid będzie w środku, jak
wrócę, bo nie wzięłam ze sobą mojego klucza. Rozmawiając na przeróżne tematy
udałyśmy się w kierunku wyjścia z mojego hotelu. Wspominałam, że wszyscy goście
mieszkają właśnie w nim? Nie? No to właśnie wspominam. Sandra, która była
główną organizatorką dzisiejszego wieczoru, stwierdziła że do klubu mamy tylko
około dwustu metrów, więc nie opłaca się zamawiać taksówki. Zastanawiam się,
czy później, wiecie jak już będą narąbane w cztery dupy, to jej zdanie się nie
zmieni. No, nic nie będę mówić.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce i
weszłyśmy do środka od razu przywitała nas głośna muzyka. Kilkaset tańczących
ludzi ocierało się od siebie, a odór alkoholu był aż za bardzo wyczuwalny.
Skrzywiłam się nieznacznie, ruszając w tym samym kierunku, co San. Mam
nadzieję, że miejsce w którym będziemy przebywać, odizoluje nas choć trochę do
tego całego burdelu. Owszem, lubię imprezować, jak większość osób w moim wieku,
ale nie wiem, czy jest to najlepsze miejsce dla mnie w takim stanie. Jedno wiem
na sto procent – nie tknę niczego, co ma w sobie procenty. Na tyle głupia nie
jestem. Usiadłam na miękkiej, krwistoczerwonej kanapie, gdy już przecisnęłyśmy
się do loży. Na stoliku stały już drinki, w ilości odpowiedniej dla nas.
Pokręciłam przecząco głową, kiedy Irina chciała mi podać jedną ze szklanek.
Wszystkie, oprócz polek popatrzyły na mnie zdziwione. Uśmiechnęłam się
delikatnie, wskazując palcem na lekko zaokrąglony brzuch. Minęła chwila, zanim
Sara, Irina i Clarisse zrozumiały o co mi chodzi? Ich reakcja? Taka sama, jak
Nunez i Ramos – zaczęły piszczeć i drzeć się, jak głupie.
-
Tatuś
dziecka również całkiem, całkiem. – powiedziała Brazylijka, poruszając
znacząco brwiami, na co na moją twarz wstąpił grymas, który niemalże
natychmiast zastąpiłam szeroki uśmiech.
-
Daw jest gejem. – powiedziałam, obserwując reakcję wszystkich po kolei.
Clar wypluła wszystko co miała w buzi z
powrotem do szklanki. Rosjanka upuściła telefon, na którym coś pisała. San
zaczęła dusić się na zmianę z Noelą, a Sara wytrzeszczyła oczy. Serio, nawet
ona nie domyśliła się od razu? Eh … Co dzieje się w tej Hiszpanii. Mimo
największych chęci nie udało mi się powstrzymać głośnego śmiechu ich reakcją i
już po chwili zwijałam się na łóżku pod jego wpływem. Naprawdę powinny być
bardziej domyślne. No, przynajmniej takie je zapamiętałam, kiedy wyjeżdżałam z
Madrytu kilka miesięcy temu.
-
Czekaj, czekaj, czeka. Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że … - urwała Sara, patrząc
raz na mój brzuch, a raz na moją twarz. Pokiwałam nieśmiało głową, dobrze
wiedząc o co jej chodzi. W końcu z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mam do
czynienia z tymi samymi dziewczynami, które zostawiałam.
-
Jak mu powiemy, to nie uwierzy! – pisnęła Noela, podskakując na łóżku i
rzucając mi się na szyję. Pokiwałam energicznie głową.
-
Dopóki sam nie zauważy, macie mu nic nie mówić – ostrzegłam, podnosząc się z
łóżka, ale zrobiłam to za szybko, bo od razu musiałam usiąść. Schowałam twarz w
dłoniach, pochylając się lekko do przodu. Spokojnie, przecież nigdzie mi się
nie spieszy.
Dziewczyny zaczęły nade mną skakać i
mówić, czego mi tu nie przyniosą. Nie było to dla mnie najprzyjemniejsze, bo
hałas skutecznie podrażniał bolącą jeszcze głowę. Błagałam w duchu, żeby to się
jak najszybciej skończyło. Po raz kolejny z pomocą przyszła mi Sara, która
najwyraźniej rozumiała, w jakim aktualnie jestem stanie. Mam nadzieję, że uda
mi się jakoś przetrwać kilka najbliższych dni.
_______________________________
Ja tutaj tylko z rozdziałem i reklamą ...
http://passion-is-my-life.blogspot.com/ [Jesica Evans]
http://it-is-my-fucking-life-bitch.blogspot.com/ [Jesica Evans]
http://ksiezniczka-i-kryminalista.blogspot.com/ [Jesica Evans]
http://byc--soba.blogspot.com/ [Jesica Evans & Evi]